Nie czekać

 

Uwikłałem się na długie lata w myśl, że przeżyję na emeryturze swoje życie. Kiedy czas i środki zdobyte za młodu otworzą przede mną świat, mądre podróże do zakątków w których postawię pinezkę. 

Spacer brzegiem Walensee gorzko przypomniał mi, że by powyższe miało szansę powodzenia - potrzebna jest jeszcze jedna zmienna.

Niby proste gdy spojrzeć z dystansu, ale gdy jesteś głównym aktorem i narratorem w jednej osobie to już tak prosto nie jest. 

Czasem myślę, że przegapiłem dwadzieścia ostatnich lat swojego zdrowia, idąc za tu i teraz, dzień w dzień krocząc w pobłażliwość samemu sobie, licząc nie wiem na co - na nieśmiertelność? Coraz łatwiej, wygodniej, bardziej optymalnie, szczędząc czas, nie podejmując wyzwań ale świętego spokoju. 


Jak to wiele o nas samych mówi, tłumaczy skąd to tu i teraz jest też w innych sferach życia, jak wiele scenariuszy prowadzi nas na różne sposoby do tych samych miejsc - lecz - dopiero z tych miejsc widzimy co było słuszne a co nie.

Tak długo jak potrafimy dokonać wewnętrznej retrospekcji, tak długo zachowujemy zdolność do powstawania z potknięć i upadków. Ale nie dzieje się to w nieskończoność, ani bezkarnie, a sama świadomość potrzeby działania - nie dokona realnej zmiany. 

Gdyby nie ten dzień, może nadal nic bym nie zmienił i obudził się na emeryturze przykuty do inwalidzkiego wózka i butli z tlenem?

Zmęczył mnie ten spacer okrutnie, prosta ścieżka, kilka leniwych godzin na słońcu podsumowały lata za biurkiem. Nie byłem w stanie cieszyć się przyrodą, ni towarzystwem, ni robieniem zdjęć. 

To było jednak ważne. Smutna i ważna lekcja. Rewizja planów na kilka najbliższych lat i alert: nie czekać - na nic.



Komentarze

Popularne posty