Nie czekać
Spacer brzegiem Walensee gorzko przypomniał mi, że by powyższe miało szansę powodzenia - potrzebna jest jeszcze jedna zmienna.
Niby proste gdy spojrzeć z dystansu, ale gdy jesteś głównym aktorem i narratorem w jednej osobie to już tak prosto nie jest.
Czasem myślę, że przegapiłem dwadzieścia ostatnich lat swojego zdrowia, idąc za tu i teraz, dzień w dzień krocząc w pobłażliwość samemu sobie, licząc nie wiem na co - na nieśmiertelność? Coraz łatwiej, wygodniej, bardziej optymalnie, szczędząc czas, nie podejmując wyzwań ale świętego spokoju.
Gdyby nie ten dzień, może nadal nic bym nie zmienił i obudził się na emeryturze przykuty do inwalidzkiego wózka i butli z tlenem?
Zmęczył mnie ten spacer okrutnie, prosta ścieżka, kilka leniwych godzin na słońcu podsumowały lata za biurkiem. Nie byłem w stanie cieszyć się przyrodą, ni towarzystwem, ni robieniem zdjęć.
To było jednak ważne. Smutna i ważna lekcja. Rewizja planów na kilka najbliższych lat i alert: nie czekać - na nic.
Komentarze
Prześlij komentarz