Czy w fotografii chodzi o zdjęcia?
Czy zastanawiasz się czasem po co to wszystko? Czy jesteś istotą fotografującą czy modelującą na jakimś etapie z doświadczeń, rozmów, obserwacji - docierasz lub dotrzesz do tego pytania. Jedną z możliwych odpowiedzi spróbuję Ci pokazać.
Moja perspektywa nie jest szczególnie odosobniona i dlatego być może przydatna przez dystans dwóch dekad dźwigania aparatu i przenośniego studia po kolejnych plenerach, hotelach, apartamentach, szlakach, niezliczonych rozmów i spędzonych godzin niezliczonych postprodukcjach kilkuset sesji.
Na początku, z rodzącą się pasją byłem sam, w czasach bez tak rozwiniętych mediów społecznościowych życie toczyło się wokół maxmodels i potem megamodels - dwóch portali, które szybko stały się niestety słabo moderowanym tyglem jakiego jednoznacznie nie sposób tylko dobrze ocenić. Ten stan osamotnienia w rozwoju nie miał przyczyn zewnętrznych, wynikał raczej z mojego sposobu działania i podejścia. To był błąd, duże spowolnienie i być może, w skali życia - zaprzepaściłem tym ogrom szans i możliwości na otwieranie świadomości fotograficznej obejmujacej zagadnienie w całość.
Dziś korzystając z modeli językowych AI mogę bez trudu uzyskać resume najważniejszych informacji o technice, nazwisk twórców lub innych istotnych punktów w których mogę czegoś nowego się nauczyć. Dziś też nieco bardziej niż na początku umiem stawiać ważne i właściwe pytania i to tylko pokazuje dlaczego działanie solo w zamknięciu na żywą scenę fotograficzną było niedobrą decyzją.
Chciałem ten post poświęcić zwróceniu uwagi na cel i celowość oddawania się działaniom fotograficznym. Co kryje się za rubryką w CV hobby: fotografia. Jak bardzo niewystarczające będzie zwykłe "lubię robić zdjęcia". Bo rozkładając na czynniki to stwierdzenie, jak bardzo byłoby prawdziwe to odkrywamy że efekt mniej dla nas znaczy od procesu. Że samo "robienie" jest istotą, intencją - nie efekt. Czy to błąd? W moim przypadku tak, bez kierunku upatrywałem rozwoju w uniwersalnych umiejętnościach, od ślubów do portretów, od reportażu do makrofotografii.
Co jakiś czas staram się rewidować swoje podejście, układając portfolio na nowo. Ślady własnego języka obrazu - podczas jednej z takich rewizji i układania portfolio na nowo - odkryłem niemal na samym początku przygody. Byłem w swoim wymarzonym świecie dekadę temu nie wiedząc że to właśnie to miejsce.
I oczywiście, błądzenie jest cenne ale odbiera nam jeden nieodnawialny zasób jakim jest czas. Kiedy nie wystarcza nam definicja wg przykładu z CV będzie tylko gorzko.
To oczywiście w dużej mierze perspektywa istoty fotografującej. Po drugiej stronie obiektywu, z godzin rozmów, nie jest lżej tym, którym tylko lekkość nie wystarcza. Pamiątka na odległą przyszłość swojego ciała i tak wydaje mi się czym bardziej doniosłym niż "lubię robić zdjęcia" ale z tym łatwo też się zrównać "lubię pozować, czuję się swobodnie przed aparatem, jestem otwarta" lub moje najmniej ulubione "jestem otwarta i odważna". Odwaga łamiana dobrych zasad wyniesionych z domu? Odwaga deklaracji ekshibicjonizmu? Wszystko na raz? Nie wiem, ale z pewnością jest w tym ten sam ładunek na poziomie deklaracji co "lubię robić zdjęcia" - lubię być obiektem fotograficznym, lubię być w tym procesie wyłączenia z zasad normalnego funkcjonowania na rzecz i w imię "sztuki". Oby. Nie zrozum mnie źle, bycie freelancerem fotografem lub Modelem/Modelką nie jest sytuacją aktora biorącego udział w spektaklu i czerpiącego przyjemność z samego grania na scenie, czy stacją reżysera lubiącego pracę na planie dla samej pracy. To coś bardziej złożonego gdy nadal pamiętamy, że poruszamy się w wymiarze prawidłowego kształtowania intencjalności swojej pasji. Aktor, czy reżyser są członkami zespołu, który finalnie ma zarobić na utrzymanie instytucji której jest częścią, z całym inwentarzem społecznej istotności jej istnienia. Fotograf/Model/Modelka jest bliżej właśnie całej instytucji ale w jednej osobie.
Pociągając za sobą liczbę mnogą następstw i wyników, rozgałęzień decyzyjnych drzew na poziomie mikro do poziomu makro. To odpowiedź dlaczego tylko posiadanie wiedzy nie jest wystarczające by to robić dobrze. To odpowiedź dlaczego potrzeba świadomości, która rodzi intuicję, która stymulowana ambicjami powinna dać nam narzędzia do nawigacji w tym wszystkim. Nie dziwi mnie, że chyba mało osób zadaje sobie to pytanie z takim natręctwem detali, dziwi mnie dlaczego ja tak długo błądziłem.
Jeżeli to wszystko jest po coś - gdzie pod coś możemy podstawić np. Miejsce w pamięci potomnych - to zaczyna rysować się miejsce na odpowiedzi jak to zrobić. Stąd krok do planu, oszacowania korzyści i kosztów przedsięwzięcia.
Chciałbym żebyś umiał pod to "coś" podstawić swój cel i był tylko odważny/odważna w realizacji założonego do celu sposobu "jak".
Życzę nam jeszcze wielu złudzeń i intuicji w dzielnym nawigowaniu do celu.
Komentarze
Prześlij komentarz