Skok przez wodę

Miałem nie pisać o transferze lotniczym, każdy przecież lata, ale... Dla mnie to coś niesłychanego, w godzinę niemal 1000 km! W dowolne miejsce. Możnaby w duchu hipsterstwa ponarzekać na ilość miejsca, temperaturę, smak potraw, czekanie w poczekalniach, kolejki... Możnaby, ale to nic nie zmienia. Są wielkie metropolie, drapacze chmur, splendor i sława i jest Katmandu gdzie życzliwość i uśmiech przerasta niewielki wzrost rodzimych mieszkańców. Wprost ze sterylnego samolotu trafiłem do samochodu mojego miejscowego przewodnika zobaczyć bez żadnych zbędnych wstępów o co chodzi w tym miejscu.

Chodzi o przeżycie bez zbędnych metafor i ozdobników. Przepisy drogowe ustępują temu, co powinno być oczywiste - zdrowy rozsądek i oczy dookoła głowy. Zafascynowany wysłałem filmik z tego przejazdu do rodziny - ojej dwukierunkowa?
Brzmiało pytanie. Wielokierunkowa - taka jest odpowiedź!:)

Po szybkim check-in w hoteliku - wyjście na kolację. Z premedytacją nie zabrałem aparatu na pierwszy rekonesans by najpierw poczuć, zanim cokolwiek zanotuję. Jak organicznie nie czuję pociągu do odpustowo festyniarskich jarmarków na ulicach, tutaj w Azji chińszczyzna to wyrób regionalny tak? Do tego też sporo rękodzieła wykonywanego na żywo! Z bocznych uliczek zaczepiają cię proponując haszysz, instrumenty, mydło i powidło, jednak nie jest to rodzaj niebezpiecznej nachalności znany z europejskich miast lub greckich plaż.

Komentarze

Popularne posty