Notatki z podróży II

    Minął rok od ostatniego wpisu. Czasem trzeba zejść z utartej ścieżki, wkroczyć w niezbadane obszary, które są tak na prawdę tuż obok. Każda podróż wprowadza mnie w stan swoistej refleksji nad postrzeganiem i percepcją, nad względnością i miarą rzeczy, nad kondycją obserwatora.

    Rok minął pod znakiem przygotowań i niepewności czy uda spełnić się marzenie o najwyższych górach świata. Teraz na miesiąc przed mogę oficjalnie zapowiedzieć: Himalaje 2017 z aparatem w ręku dojdzie do skutku! W ramach ostatnich przygotowań wybrałem się w Bieszczady na kilkudniowy trek czerwonym szlakiem.

     Tym razem będzie to krótka myśl o obawach. Boimy się sami wyjść zza biurka, telewizora, smartphona. Znajdzie się setki powodów do obaw przed nieznanym, dlaczego nie wyjść z domu z namiotem w plecaku i iść przed siebie przez dziki las. Boimy się zwierząt, ludzi, samotności - wszystkiego tego, z czego jest prawdziwa tkanka rzeczywistości. Jeżeli coś złego zrobią politycy z tym światem na szkle monitora - to staniemy zupełnie nie gotowi na prawdziwy świat.

 Powtarzamy jak mantrę: a może rzucić to wszystko i jechać w Bieszczady. 

   Ja w końcu tak dokładnie zrobiłem. Sam, bez rodziny, znajomych, bez godzin logistyki, umawiania się, planowania w najdrobniejszych szczegółach, dopasowywania koloru skarpetek do chlebaka...

    Tylko prosta lista co zabrać tak na "chłopski rozum", palcem zbadany na mapie jeden szlak w Bieszczadach i prosta myśl: oczy otwarte na świat. 

    Kilka dni w tym nieco zapomnianym zakątku, synonimie dziczy, braku cywilizacji, białej plamy na mapie gdzie nic nie ma. I niech tam nic nie będzie - bo to nic, to najpiękniejsze nic jakie mogłem od ostatniej wyprawy chłonąć.

   Parę przyjemnych zdjęć (tym razem tylko telefonem, żeby nie nieść ze sobą za wiele rzeczy). Okolice szczytu Smerek, Połonina Wetlińska i widok na Caryńską. Absolutna magia, piękna pogoda, zero niedźwiedzi.:)












Komentarze

Popularne posty