Potwory spagetti i inne fantasma

Liczby mówią, że jestem spełniony. Mam 35 lat, 40% życia mieszkam w dużym mieście, pół życia zabrała mi edukacja, 1/4 praca zawodowa, 1/3 życia spędziłem z tą samą osobą, 1/3 życia poświęciłem fotografii, 1/3 - miłości do samochodów. Długo żyłem bez wielkich marzeń. Zawsze bałem się marzyć. 

A marzenia które miałem i mam - prawie wszystkie spełniłem. Przy optymistycznych założeniach - przede mną jeszcze 2/3 życia. 2/3 życia aby czegoś dokonać, ze sobą, dokonać czegoś wielkiego, czegoś co pozwoli przetrwać w pamięci dłużej, dalej ponad tą statystykę. To czysty egoizm, odarty z fałszywych przesłanek, że żyje się po coś innego lub co gorsza - dla kogoś innego. To jest największa ułuda sformalizowanej do praktyk społeczno-obyczajowych religii. Naturalna oś egocentryczna przetrącona abstrakcyjnym pojęciem animistycznej siły wyższej i wszechmogącej która kręci tym światem. Religia jako wiara w coś tajemniczego i z natury niepoznawalnego to - infantylizm. 
To było dobre dla intelektualnej równowagi gdy świat dookoła był zupełnie nierozpoznawalny. Oczywiście można wchodzić w szczegół, pojemność znaczeniową słów i pojęć przeze mnie użytych i odwrócić kota ogonem, wszystkiemu zaprzeczyć. Nie rozwodząc się nadto, nie tworząc bytów nadmiar, nazywając obserwacje prosto i z otwartym umysłem - bezczelnym byłoby pomyśleć inaczej. Przyznanie, że czegoś się nie rozumie, nie jest uzasadnieniem by wierzyć w danej sprawie w sprawstwo makaronowego potwora spagetti.

Komentarze

Popularne posty