Standard i łacina - czyli taneczny turniej Haston Cup.

      Kolejny weekend z cyklu przyjemne z pożytecznym - czyli co w weekendy prócz przysłowiowego leżenia przed telewizorem można robić z wolnym czasem. Tym razem będzie o tańcu towarzyskim w wydaniu turniejowym. Dzięki uprzejmości dolnośląskiego PTT wybraliśmy się na turniej tańca Haston Cup.

      Materiał który powstał tym razem to przy okazji opasła dokumentacja (prawie 1500 zdjęć), więc jeżeli ktoś chce zobaczyć czy przypadkiem jest na zdjęciach - śmiało proszę pisać na e-mail podany na dole bloga (podeślę odpowiedni link).

To był pierwsze zawody taneczne jakie widziałem na żywo, wcześniej jakoś nie było okazji, bo i sam nie stałem w kolejce po talent do tańca. Temat ze względu na swoją ogromną dynamikę i ekspresję był pociągający dla mnie z fotograficznego punktu widzenia od dawna. Cieszę się, że zdecydowałem się na jego realizację. 
   
      Solidne podstawy teorii tańca odebrane w ramach wszystkich obejrzanych serii "Tańca z gwiazdami", ...na niewiele się zdały, więc robiąc zdjęcia kierowałem się starą dobrą intuicją. Turniej tańca nijak nie przypomina weselnych wygibasów - i całe szczęście. To piękny i wymagający sport, tym bardziej podziwiam, że jest to zakres umiejętności dalece wykraczający poza mój osobisty wachlarz zdolności ruchowych, poczucie rytmu i muzyki. Jest prócz ruchowej sprawności - szczypta magii, teatralność, emocjonalna ekshibicja - a wszystko to uwiarygadnia w pewnym sensie - ogromny wysiłek, charakter rywalizacji i mieszanka naturalnych predyspozycji do bycia tancerzem.

Teraz zapraszam do obejrzenia kilku wybranych obrazów zanotowanych w trakcie Pierwszego Haston Cup.













































































































  



Komentarze

Popularne posty