Pełne kotły - czyli Roverem po lesie

      Zaskakujące, jak piątkowe, niewinne wyjście z domu na przejażdżkę może znaleźć swój finał w lesie bez WI-FI, ale jednak w centrum wydarzeń spowodowanych Internetem. 

      Dzisiaj, piśmienny Nikodem ma dla Was mili Czytacze, coś na kształt mini-reportażu - z wyjazdu miłośników pojazdów terenowych spod gwiazdy marki Rover. Land Rover.

      Jako, iż byłem niemal przypadkowym uczestniczącym, a foto-reporterem incognito, toteż  podzielę się tylko kilkoma krótkimi refleksjami o współczesnym świecie z perspektywy tego, jak spędzamy wolny czas. 

     Nareszcie dożyłem chwili, w której w tym malowniczym Kraju ludzie chcą i mogą robić coś z powyższym zasobem i robią to pięknie i niebanalnie. Wyjazdy terenowymi pojazdami w ich naturalne środowisko to lekcja pokory, ale i triumfu umysłu nad zmechanizowanym ciałem. Lekcja kultu jednostki, ale jako części zespołu który wyprawia się na leśne dukty.

       Dlaczego pięknie - bo piękne jest być świadkiem, że we współczesnym świecie niemal obcy sobie ludzie, są gotowi pomagać sobie nawzajem. Tak rodzi się przyjaźń, tak znajdujemy w ludziach mniej lub bardziej zamożnych starą, dobrą, ludzką - poczciwość, po równo.  Dlaczego niebanalnie? Nowicjusze i weterani, rodziny z dziećmi i samotni pasjonaci - tworzą małą społeczność wokół samodoskonalenia się, pobierając nauki praktyczne lub ich udzielając, a przy tym dobrze się bawiąc. Otwartość i poczucie akceptacji, budowanie jej jakby od środka - warto czasem wyjść z domu na niewinną przejażdżkę....

       Dosyć smęcenia, pora na kilka zdjęć. Uprzedzam tych, którzy lubują się w dokumentalizmach, że moja foto-relacja ma charakter bardziej impresji, bo w czasach kiedy każdy telefon ma aparat - każdy po swojemu fakty może sobie łatwo zanotować. Na potrzeby tegoż reportażu technikę fotografowania nazwę szumnie na cześć własną - "malowanie błotem". Miłego oglądania.






































Komentarze

Popularne posty